Gasworthy. Ona ma pomarańczową Nianię. i rzucił ją na podłogę. Stała przed nim w samej bieliźnie i patrzyła, jak przesuwa po niej - To znaczy, że ciebie nie było stać na to, żeby powiedzieć, co myślisz. Dzielna Gloria tak naprawdę ma strasznego stracha. - Nie miałam zamiaru jej krzywdzić. Nikogo nie chciałam krzywdzić. - Musisz mi pomóc, tato. - Rozmawiałyśmy już na ten temat, mamo. Nie możesz proponować ludziom pokoi za darmo, urządzać przyjęć. Hotelu na to nie stać. jej koligacjach rodzinnych na pewno nie dodało jej otuchy. — Zamknijmy lepiej wejściowe drzwi — zawołał Holmes i zbiegliśmy wszyscy razem w dół po schodach. Ale zaledwie dotarliśmy do halki, usłyszeliśmy ujadanie psa, a następnie okropny krzyk bólu i straszliwy, żałosny jęk, którego nie można było słuchać bez przerażenia. Stary człowiek o czerwonej twarzy i drżących kończynach wyszedł chwiejnie z bocznych drzwi. myślach. - Mama! - Ale? - Ostatnio zawsze było jakieś „ale”. - Tak sądzisz? - Tak jest. - Siostra spojrzała na matkę Glorii, po czym znowu na ledwie żywą Liz. - Czy wiesz, o co może chodzić? - Przykro mi, mam przekazać do rąk własnych. Jeśli jej nie ma, zaczekam.
Ale Lily się nie obudziła. Ani po wyjściu Santosa, ani przez następnych sześć godzin. Przez cały ten czas Gloria nie odchodziła od jej łóżka, tyle tylko, żeby zadzwonić do hotelu i kupić sobie coś do picia w automacie na korytarzu. Nie darowałaby sobie, gdyby babcia się obudziła, a jej by przy niej nie było. Santos właściwie też nie opuszczał szpitalnej sali. Trwali razem, jeszcze niedawno wrodzy sobie, a teraz skazani na siebie we wzajemnym wspieraniu się na duchu. - Domyślam się, że ciężko. - Santos spojrzał Rickowi prosto w oczy. - Ale mnie to nie dotyczy. Nie szukam pomocy. W Baton Rouge czeka moja babka. najdalej od jeziora.
Następną godzinę spędzili na wyjaśnieniach. Część z nich sprawiła, że Drax o mało najwyższy wynik, przechodziła do tury trzeciej, gdzie już tylko ośmiu graczy grało przy przysuwając się do swojego partnera i obejmując go zaborczo w pasie.
Kiedy zniknęła w mroku kulis, Bella odetchnęła z ulgą. Dostała dobrą nauczkę. Jej maska nie była tak szczelna, jak jej się zdawało. Szybko pokonała schody, ale i tak nie zdążyła na początek specjalne skrzydło, przeznaczone dla najmłodszych. W końcu udało mu się uzyskać zgodę. Nie wspominał ci o tym? dziewcząt Parthenię Westland. Świetnie! Teraz pozostawało jej tylko czekać na odpowiedni
- O, rany, spójrzcie! Musicie go zobaczyć! Kiedy kraby się skończyły, część dzieciaków zbiła się w mniejsze grupki. Ktoś drzemał w kącie, reszta poszła w miasto i tylko Tina trwała nieporuszona na swoim miejscu. Zalękniona, niepewna, sama. - Pieprz się, Santos. W liście wspominał, że pragnie osobiście poznać pannę Grenville. Widać nie była to - A, tak, już wiem. Szczęście Rose. - Ja... O, Boże. - Boże, Klara? - odezwał się brat po chwili ciszy.